7
października 1905 roku w Krakowie na Floriańskiej odbył się improwizowany spektakl
kabaretu Zielony Balonik.
Narobił wrzawy, zgorszył spokojnych obywateli i ośmielił inne miasta do podobnej zabawy.
Ale, żeby mógł działać Balonik, musiała powstać najpierw Jama Michalika.
W 1895 roku
Jan Apolinary Michalik otworzył na
Floriańskiej 45 Cukiernię Lwowską. Liczył na zamożnych mieszczan, ale niespodziewanie w eleganckim lokalu pojawiła się inna klientela.
Boy pisze tak:
"Miał se Michalik cukiernię,
Kupczył w niej trzeźwo i wiernie,
Kawusia, ciastka i pączki,
Zapłata z rączki do rączki.
Kredytu śmiertelny był on wróg [....]
W pobliżu świątynia stała sztuk,
Stamtąd się zakradł najpierwszy wróg,
Malaria lokal obsiadła,
Iżby w nim piła i jadła.
Malaria to studenci i profesorowie pobliskiej ASP. Nie chcieli ciastek. Woleli zjeść i wypić coś mocniejszego. I siedzieli długo, coraz dłużej, a potem do rana. Głośno dyskutowali, wybuchali śmiechem i na dodatek nie wyglądali na zamożnych. "A portki u nich na raty" śmiał się Boy.
Michalik wstydził się tej kompani, oddał jej więc zaplecze. Salę bez okien, więc było jak w jamie. Świetnie, zakrzyknęli młodzi- niech będzie Jama!
Jama Michalika!
Ale złote lata dla Michalika nastały kiedy do malarzy doszlusowali literaci, aktorzy i profesorowie. W takim gronie w 1905 roku Jan August Kisielewski zaproponował stworzenie kabaretu.
Przecież Kraków nie może być gorszy od Berlina czy Paryża! Musi
mieć swój kabaret- przekonywał.
I tak 6 października1905 roku Głos Narodu zamieszcza informację o spektaklu. To nie jest zaproszenie! (te rozprowadzano tylko wśród przyjaciół i znajomych).
"W sobotę dnia 7 bm. odbędzie się hałaśliwe otwarcie pierwszego krakowskiego kabaretu artystów w szlachetnym winie ochrzczonego imieniem "Zielony Balonik" w Jamie Michalika... Wstęp bezpłatny za zaproszeniami.
Toaleta bezwzględnie obowiązująca: na tasiemce do guzika uwiązany captif , nad głową w wysokości 30 cm bujający zielony balonik.
Wszystkie inne części garderoby zbyteczne.
Nieposiadanie tego lekkomyślnego emblematu członka gapia w kabarecie może narazić najgodniejszą części osobę zaproszoną - na nonszalancję i ceremonialne wylanie za wrota Jamy. [....]"
To wtedy narodziła się legenda Zielonego Balonika!
Dzień przed pierwszym spektaklem.
No bo jak to? Nie można kupić biletów? Nie można wejść na salę?
Co tam się będzie działo? No wiecie, garderoba zbędna , tylko balonik?
Wiadomo,
Sodoma I Gomora poszedł pomruk po Krakowie!
[...]Rzecze pani nieftóra:
To Sodoma, Gomóra;
Niewidziane rzeczy w świecie,
Co oni w tym taburecie
Tfu! nikiej zwykłe świnie.
Schodzom się do piwnice,
Zapalone trzy świce,
Drzwi nie wprzódzi się otwiera,
Aż fto imie Lucypera
Po trzy razy zawoła.
Kompanija wesoła
Ozbira się do goła,
Potem jakieś śtuczne tańce
Wyprawiają te pohańce,
Wstyd wymówić: jakieś macice.[...]
A w Baloniku kpiono ze wszystkiego i wszystkich (no prawie), wesoło się bawiono, wypijano trunki w hurtowych ilościach. I dyskutowano o sztuce, życiu i kobietach.
Zielony Balonik dał przykład. Tworzono kolejne, które wywoływały zamęt, a nawet protesty. Przeciwko kabaretom jako źródła deprawacji wygłosił swoje wielkopostne kazanie arcybiskup Lwowa.
A młodzież zbierała podpisy pod listem otwartym „
Precz z kabaretem”.
W liście pisano: „Brońmy serc przed zbezczeszczeniem, brońmy spokoju i czci jednostek biczowanych ku dzikiej uciesze rozwydrzonych tłumów”.
#krakow #jamamichalika #kabaret #zwiedzanie #mlodapolska